Kulisy powstania…
Esoteric Warfare to piąty album studyjny Mayhem, wydany 6 czerwca 2014 roku pod szyldem Season of Mist. Płyta ukazała się po siedmioletniej przerwie od poprzedniego krążka (Ordo ad Chao, 2007) i stanowiła pierwsze duże wydawnictwo zespołu po istotnych roszadach personalnych. W 2008 roku z Mayhem odszedł wieloletni gitarzysta i główny kompozytor Rune „Blasphemer” Eriksen, co postawiło pod znakiem zapytania przyszły kierunek artystyczny formacji. Następca Blasphemera znalazł się jednak w rodzimej Norwegii i został nim Morten „Teloch” Iversen, muzyk znany z innych projektów blackmetalowych (m.in. 1349, Nidingr), który dołączył do Mayhem w 2011 roku.
Wejście Telocha do składu tchnęło w zespół nową energię i pomysły. Mayhem ponownie skorzystał na „świeżej krwi” w składzie, podobnie jak niegdyś na dołączeniu Blasphemera w latach 90. czy powrocie Attili Csihara przy Ordo ad Chao. Recenzenci (chociażby ci z loudersound.com) podkreślali, że zespół rozwinął skrzydła dzięki bodźcowi w postaci nowego gitarzysty, nagrywając album spójny, dynamiczny i pełen twórczej witalności. Obok Telocha w składzie pozostali klasyczni członkowie: perkusista Jan Axel „Hellhammer” Blomberg oraz basista Jørn „Necrobutcher” Stubberud, a na stanowisku wokalisty – Attila Csihar.
Prace nad Esoteric Warfare rozpoczęły się już w 2012 r. Necrobutcher wspominał o nowym materiale, jednak proces twórczy okazał się długotrwały. Zespół poszukiwał odpowiedniej formuły artystycznej, by godnie kontynuować swoje dziedzictwo po eksperymentalnym Ordo ad Chao. Attila przyznał, że po ekstremalnie awangardowej poprzedniej płycie, na której „riffy nie powtarzały się, a rytmy były powykręcane”, Mayhem świadomie postanowił nie brnąć dalej w tę stronę, lecz zrobić skręt ku bardziej „tradycyjnemu”, ekstremalnemu metalowi – nieco bardziej zwartemu i brutalnemu muzycznie (wywiad z Attilą „What Is Extremity? A Conversation with Mayhem’s Attila Csihar” opublikowanym na vice.com). Jednocześnie ekipa nie chciała utracić własnej tożsamości: Esoteric Warfare miał brzmieć jak „trve Mayhem” ;-)… zachowując wypracowane przez lata charakterystyczne elementy stylu (atmosferę grozy, szaleństwa i skrajnej agresji), ale w nieco uproszczonej, esencjonalnej formie. Nowy w ekipie kompozytor, Teloch, stanął przed nie lada wyzwaniem. Musiał stworzyć materiał godny legendarnej nazwy, a zarazem sprostać oczekiwaniom fanów podzielonych po odejściu poprzedniego twórcy repertuaru. Wspominał zresztą później, że początkowo skomponował niemal cały swój materiał w konwencji „powrotu do korzeni”, jednak ostatecznie wyrzucił te pierwsze utwory do kosza, uznając, iż próba przelicytowania chaotycznego geniuszu Ordo ad Chao byłaby z jego strony „artystycznym samobójstwem”.
18 lutego 2014 r. ogłoszono, że teaserowy singiel 7″ zawierający utwór „Psywar” zostanie wydany 25 kwietnia 2014 r., 19 lutego wytwórnia Season of Mist ogłosiła, że tytuł nowego albumu będzie brzmiał Esoteric Warfare , a data jego wydania to 6 czerwca 2014 r., natomiast 19 marca Blabbermouth.net ujawnił oficjalną listę utworów z albumu wraz z innymi szczegółami. Maszyna ruszyła…
WARSTWA TEKSTOWA
Już po skreśleniu wczesnych szkiców zespół zaczął pracę, tym razem kierując się jasno wytyczoną wizją bardziej spójnego i bezpośredniego albumu. Na koncept Esoteric Warfare wpłynęła wyjątkowa decyzja dotycząca warstwy lirycznej. Autorem tekstów został przyjaciel zespołu, poeta i okultysta Christian „Cern” Falck, podczas gdy sam Attila skupił się na ich interpretacji wokalnej. W przeciwieństwie do klasycznych dokonań Mayhem z lat 80., zdominowanych przez satanistyczną metafizykę, album podejmuje tematykę wojny prowadzonej w ukryciu, teorii spiskowych i okultyzmu współczesnego świata. Teksty utworów eksplorują motywy psychohistorii i kontroli umysłu, tajnych projektów wojskowych (jak eksperymenty zimnowojenne) czy potencjalnej ingerencji pozaziemskiej inteligencji w losy ludzkości. Przykładowo, w utworze „Trinity” wykorzystano próbkę historycznej wypowiedzi Roberta Oppenheimera, w której zacytował hinduską Bhagavadgitę („Now I am become Death, the destroyer of worlds”), upamiętniając pierwszy test bomby atomowej, zaś tytuł „Psywar” odnosi się do konceptu wojny psychologicznej. Tekst utworu przedstawia wstrząsającą wizję ludzi jako „ludzkich szczurów laboratoryjnych… urodzonych za liniami wroga”. Atmosferę paranoicznych teorii spiskowych czuć w takich utworach jak „MILAB, czy „Corpse of Care”.
Utwór „Pandaemon” z kolei ma formę inwokacji. Jest to katalog demonicznych i mesjanistycznych imion z różnych kultur, wyliczonych jednym tchem. Sam tytuł nawiązuje do Pandæmonium – stolicy Piekła z Raju Utraconego Miltona. Tekst zaczyna się od polecenia „remember”, po czym pada kanonada imion: Lucifer, Belial, Moloch, Mammon, Beelzebub, czyli klasyczne demony judeochrześcijańskie. Potem lista sięga dalej: Choronzon (z systemu Aleistera Crowleya), Mulge (bóstwo z mitologii sumeryjskiej), Namtar (demon śmierci w Mezopotamii) itd. Ta eklektyczna lista zdaje się przywoływać wszystkie mity końca czasu. Pandaemonium Mayhem to kongres mrocznych sił i eschatologicznych wybawicieli. Filozoficznie utwór można interpretować jako refleksję nad uniwersalnością mitu zła i cykliczności czasu. W każdym kręgu kulturowym istnieje idea krańcowego zła lub wybawiciela, który przewraca porządek świata. Mayhem zestawiają je obok siebie, sugerując niejako, że niezależnie od systemu wierzeń, ludzkość od zawsze przeczuwa swój koniec i nadaje mu imiona.
Szczególnie ciekawa wydaje się interpretacja utworu „VI.Sec.”. Już sam tytuł jest zagadkowy. Można go odczytać jako VI seconds (6 sekund) lub skrót od „VI Section”. Z kontekstu utworu wynika, że chodzi o motyw sześciu sekund. Tekst jest bardzo krótki i treściwy, co pasuje do idei upływającego błyskawicznie czasu. Najpierw pada kategoryczne stwierdzenie: „No choice, no free will” – „nie ma wyboru, nie ma wolnej woli”. W jednej linijce Mayhem podważają fundamentalne ludzkie przekonanie o posiadaniu wolności decyzji. Następnie leci konkret: „sześć sekund opóźnienia”. To prawdopodobnie nawiązanie do wyników badań neurobiologicznych nad wolną wolą. Już w latach 80. Benjamin Libet odkrył, że zanim człowiek uświadomi sobie decyzję o ruchu, jego mózg inicjuje ją setki milisekund wcześniej. Nowsze eksperymenty z użyciem fMRI wykazały, że wzorce aktywności mózgu mogą przewidzieć wybór człowieka nawet na 6 sekund przed świadomą decyzją (sic!). VI.Sec. zdaje się nawiązywać do tych rewelacji: sugeruje, że jesteśmy „opóźnieni” o pewien stały interwał 6 sekund wobec własnego życia. To tak, jakby nasza świadomość była tylko widzem oglądającym transmisję z naszego mózgu z kilkusekundowym opóźnieniem… Przy okazji tego wątku (gdyby kogoś szerzej ta tematyka zainteresowała), warto zapoznać się z badaniami neurobiologa Benjamina Libeta nt. „decyzji przedświadomych” i „wolnej woli”).
Wyjątkowo ciekawy od strony tekstowej i interpretacyjnej jest również utwór Aion Suntelia. Grecki tytuł można przetłumaczyć jako „Koniec Eonu (Wieku)”, czyli kres wielkiego cyklu czasowego. Tekst rozpoczyna się bardzo poetycko i tajemniczo: „Strącony pomiędzy dwa światy, przez mroczne morze świadomości”. Podrzucany przez Attilę w wywiadach gnostycki trop tego kawałka, siłą rzeczy podsuwa obraz bytu zawieszonego między dwoma wymiarami istnienia. W tradycji gnostyckiej istniejemy pomiędzy pleromą (pełnią) a kenomą (pustką). Te two worlds mogą właśnie to sugerować. „The body hologram born from the dust of a dying star” – ciało jako hologram, utworzony z pyłu umierającej gwiazdy.
Swoją drogą odchodząc od gnozy czy mistyki: faktycznie nasze ciała zbudowane są z materii gwiezdnej 😉 (atomy cięższe niż wodór powstały we wnętrzach gwiazd, które eksplodując rozsiewały „pył”. Siłą rzeczy jesteśmy więc zrobieni z gwiezdnego pyłu). Mayhem dodają, że ciało jest hologramem, czyli iluzoryczną projekcją, nie zaś ostateczną rzeczywistością. To znowu gnostyczna myśl: materia jest „maja” (iluzją). „Neverending now of infinite illusions” – „niekończące się Teraz nieskończonych iluzji”. Ten wers brzmi jak opis stanu materialnego istnienia: wieczne teraz (bo w gruncie rzeczy czas to ciągłe teraz) pełne nieskończonych iluzji (w buddyzmie np. świat to samsara, złudna gra zmysłów). Mamy tu echa filozofii wiecznego Teraz (Eckhart Tolle i inni), a jednocześnie przestrogę, że to „teraz” w świecie fizycznym jest pułapką wielu iluzji. Dalej w tekście pojawiają się wersy: „Free to tremble in fear and pain, limited by misfortune, flawed by design, lost in a lost world”. Człowiek jest niby wolny – ale ta wolność sprowadza się do drżenia z trwogi i bólu, ograniczają go przecież nieszczęścia, wady, popędy i uwarunkowania. Wolna wola to kolejna iluzja.
Wszystkie te wątki spajają album w quasi-konceptualną całość, co podkreśla nawet oprawa graficzna: okładka autorstwa Zbigniewa Bielaka przedstawia tajemniczy techniczny schemat machiny wojennej, idealnie korespondując z treścią płyty
Innowacje instrumentalno-wokalne na albumie
Nagrania albumu odbyły się w Norwegii. Partie perkusji zarejestrowano we wrześniu 2013 w studiu Mølla (Gjerstad), zaś gitary, bas i wokale miesiąc później w prywatnym studiu SleikBallaMi w Oslo. Całość zmiksował Knut „Møllarn” Magne Valle (znany z Arcturus) w Mølla Studio, a mastering wykonano w USA (Maor Appelbaum). Esoteric Warfare ujrzał światło dzienne 6 czerwca 2014 (w Europie) i z miejsca przykuł uwagę zarówno oddanych fanów, jak i krytyków muzycznych.
Pod względem brzmieniowym Esoteric Warfare wyraźnie różni się od swojego poprzednika. Produkcja albumu jest celowo czystsza i bardziej zrównoważona niż na surowym, wręcz szorstko-brzmiącym Ordo ad Chao. Choć Mayhem nie zatracił charakterystycznej „brudnej aury”, to jednak nowy materiał został nagrany i zmiksowany tak, by poszczególne instrumenty były wyraźnie słyszalne na pierwszym planie. W rezultacie brzmienie zyskało na czytelności i dynamice, zachowując przy tym agresję. Recenzenci (np. z loudersound.com) zauważyli, że Esoteric Warfare jest albumem bardziej spójnym i żywym sonicznie…oczywiście nadal niepokojąco surowym, ale zarazem ostrym i intensywnym w przekazie.
Dla kontrastu, Ordo ad Chao celowo tonął w chaosie niskiej jakości dźwięku (brakowało choćby podstawowej ekwalizacji partii perkusji), co dawało efekt „nekro” lo-fi estetyki typowej dla black metalu lat 90. Nowa płyta tym czasem odeszła od tej filozofii produkcyjnej. Instrumenty zostały wyrównane i uwypuklone, dzięki czemu monumentalne partie Hellhammera czy ściany gitar Telocha brzmią pełniej i bardziej selektywnie, nie zlewając się w jednolitą masę. Mayhem zachował zatem mroczny klimat, ale ubrany w nieco nowocześniejsze środki realizacyjne, co przełożyło się na muzykę równie ekstremalną, lecz bardziej komunikatywną dla słuchacza.
Warstwa gitarowa i struktury kompozycji na Esoteric Warfare stanowią pole, na którym najbardziej słychać twórczy wkład nowego kompozytora. Teloch odszedł od stylu Euronymousa czy Blasphemera – riffy są tutaj bardziej skomplikowane i atonalne niż na wcześniejszych albumach Mayhem. Więcej eksploracji dźwiękowych dysonansów i nietypowych układów akordów, co buduje atmosferę obłędu w bardziej wyrafinowany sposób. Wiele utworów opiera się na chaotycznych, pozornie „nieuporządkowanych” motywach, jednak w odróżnieniu od Ordo ad Chao pojawia się tu czytelniejsza struktura – riffy powracają i rozwijają się, nadając kompozycjom szczególne ramy. Teloch tchnął w muzykę Mayhem nowe pokłady intensywności: tempo i dynamika uległy podkręceniu, a zarazem utwory są bardziej zwarte i koherentne. Co ważne, zespół nie zrezygnował z eksperymentatorskich wstawek. W kompozycje wpleciono krótkie interludia budujące klimat oraz nietypowe efekty dźwiękowe. Przykładowo, utwór „Trinity” kończy się zabiegiem sonorystycznym, w którym narastająca kanonada perkusyjna płynnie przechodzi w odgłos oddalonej strzelaniny karabinowej, spajając muzykę z towarzyszącym jej tekstem, dotyczącym koncepcji tajnych operacji wojskowych.
Z kolei w kawałku „Pandaemon” gwałtowne riffy niespodziewanie rozmywają się w mechaniczny zgrzyt, jakby dźwięk gasnącej maszyny. To kolejne nawiązanie do motywu technicznej grozy, obecnego w warstwie lirycznej. Mayhem zadbał też o subtelniejsze smaczki aranżacyjne: Esoteric Warfare kryje pod brutalną powierzchnią zaskakujące detale, choćby krótką nawiedzoną melodyjkę pod koniec utworu „Aion Suntelia”, czy dyskretnie wplecione oldskulowe klawisze w utworze „MILAB”, które na moment przywołują ducha lat 90. Tego typu rozwiązania stanowią nowość w palecie Mayhem. Wcześniej zespół rzadko pozwalał sobie na melodyjne ozdobniki czy użycie syntezatorów, ale tutaj zostały one zastosowane z wyczuciem, wzbogacając pejzaż dźwiękowy albumu.
Centralnym filarem brzmienia Mayhem pozostaje sekcja rytmiczna, jednak i ona przeszła pewną ewolucję na Esoteric Warfare. Hellhammer słynie z ekstremalnej techniki i na nowym albumie po raz kolejny potwierdził swój legendarny status. Partie perkusji są szaleńczo szybkie, precyzyjne i zróżnicowane rytmicznie, a jednocześnie skomponowane z większą dbałością o czytelność niż na Ordo ad Chao. Pałker uderza w podwójną stopę z zawrotną prędkością, utrzymując długotrwałe serie blast-beatów na granicy ludzkich możliwości… niektóre przejścia przypominają nieustający ostrzał karabinowy pod względem gęstości uderzeń. Jednocześnie wzbogaca utwory nietypowymi akcentami, czy brawurowymi figurami perkusyjnymi, nadając rytmice niemal progresywny sznyt.
Weteran Mayhem przeszedł samego siebie pod względem pomysłowości: mimo upływu lat jego gra wciąż olśniewa świeżością i brutalną ekspresją. Co więcej, Hellhammer i Necrobutcher tworzą zgrany duet. Sekcja rytmiczna po 26 latach wspólnego grania osiągnęła doskonałą symbiozę. Sam bas Necrobutchera jest jednak świadomie schowany nieco w tle i pełni rolę wspierającą; jego pulsujący, przesterowany dźwięk dopełnia brzmienie od dołu, lecz rzadko wybija się na pierwszy plan. Taki zabieg jest zresztą typowy dla estetyki Mayhem – linia basu podąża za gitarami, budując ciężar, ale nie odwracając uwagi od głównych riffów. Niestety część „krytykantów” w na różnych forach muzycznych zarzuca albumowi, że „bas jest mało słyszalny”. Dziwny to jednak zarzut, bo w kontekście skrajnego brzmienia Mayhem taki oszczędny bas stanowi element tradycji i pozostaje wierny duchowi drugofalowego black metalu.
Najwięcej innowacji nastąpiło w zakresie partii wokalnych. Attila Csihar już wcześniej dał się poznać jako niekonwencjonalny wokalista, lecz na Esoteric Warfare wspiął się na wyżyny kreatywnej ekspresji. Wokal na albumie przybiera kalejdoskop rozmaitych form – od typowego blackowego harshu i głębokiego deathmetalowego growlu, przez ponure, gardłowe śpiewy alikwotowe i „mnisi pomruk”, aż po obłąkańcze szepty i wysokie piski przypominające świnię zarzynaną w rytuale. Co istotne, Attila w kilku momentach sięga też po nieco bardziej klasyczny blackmetalowy scream. Jego głos potrafi zabrzmieć chropawo i agresywnie niczym wokale Darkthrone z początku lat 90., co nadaje pewnym fragmentom albumu pierwotnej dzikości. Jednocześnie nie stroni od swoich firmowych dziwactw; w utworach takich jak „Milab” usłyszeć można jego upiorne syczenie przypominające inkantacje insektów, gdzie indziej pojawiają się zaś szamańskie zaśpiewy i mroczne pomruki w tle. Csihar traktuje swój głos jak instrument eksperymentalny, przez co linia wokalu nie tyle prowadzi utwory, ile raczej wije się wokół riffów niczym wąż oplatający ofiarę…
Sam frontman przyznał zresztą w wywiadach, że na Esoteric Warfare celowo przesunął granice swoich możliwości – wypróbował nowe techniki wokalne, których dotąd nie stosował, w tym odhumanizowany, histeryczny wrzask określany żartobliwie w wywiadzie dla vice.com, jako „wiedźmi głos”. Dzięki takim zabiegom warstwa wokalna albumu jest nieprzewidywalna i bogata: od transowej recytacji po demoniczny skowyt, co doskonale dopełnia paranoiczny klimat tekstów. Wielu krytyków uznało popisy Attili za największy atut płyty. Jego charyzmatyczny, wielobarwny głos nadał kompozycjom unikalny charakter i przypomniał, że ekstremalny metal wciąż może zaskakiwać nie tylko muzyką, ale i formą przekazu.
Wydanie Esoteric Warfare wywołało żywe dyskusje w środowisku metalowym, zwłaszcza w kontekście brzmienia i produkcji albumu. Większość recenzentów chwaliła Mayhem za odważne odświeżenie stylu, zauważono, że zespół zachował swoją ekstremalną naturę, jednocześnie korzystając z nowoczesnych technik realizacji. Magazyn Pitchfork podkreślił, że po 30 latach na scenie Mayhem nagrał pełniaka, o którym więcej mówi się z powodu jego brzmienia niż legendarnych skandali z przeszłości. Z drugiej strony, część ortodoksów zarzucał płycie nadmierne wygładzenie brzmienia i odejście od podziemnej surowości. Esoteric Warfare okazało się zatem dziełem, które w twórczy sposób podsumowało dotychczasową drogę Mayhem i zarazem otworzyło nowy rozdział, zachowując korzenie drugiej fali black metalu, ale wplatając w nie świeże idee i konspiracyjny dreszczyk XXI wieku.
Przypisy
1. Chris Chantler, „Mayhem: Esoteric Warfare”, Metal Hammer, 29 kwietnia 2014
2. Jonathan Dick, „What Is Extremity? A Conversation with Mayhem’s Attila Csihar”, Vice, 21 czerwca 2014
3. Sammi Chichester, „Interview: Mayhem’s Teloch Talks New Album, ‘True’ Black Metal, and Overcoming the Band’s Bloody Past”, Revolver Magazine, 24 lipca 2014
4. Jørn Stubberud (Necrobutcher) – The Metal Crypt: Mayhem Interview (2020)